Witajcie drodzy czytelnicy i czytelniczki
Jak sama nazwa mojego bloga wskazuje bardzo leży mi na sercu los biednych zwierząt, tych porzuconych, skrzywdzonych przez człowieka oraz kalekich,to właśnie tutaj co środę będę wypełniał swoją misję na rzecz pomocy tym biednym zwierzakom, oraz to stąd dowiecie się wielu ciekawych epizodów, które będę tutaj opisywał.

Każdy szanujący się internauta, ma swojego bloga, i ja też swoją karierę życiową, rozpoczynałem od swoich blogów, a teraz coś o mnie.

Jestem Przemysław Osiecki mam 36 lat, (8 październik 1980) ale w duszy gra wciąż nastolatek, czasem nie raz wpadnę do swoich kumpli na kompa, a nie raz na browca sam mam też lapka, na którym chyba spędzam większość swojego życia. Postanowiłem założyć ten blog, ponieważ od dawna miałem takie marzenie aby i w ten sposób zaistnieć w sieci, oraz opisywać w nim (prawie) każdy dzień swojego życia, czasami będę się was radził lub sam wam doradzał. Moje życie tak samo jak każdego innego bywa raz smutne a raz radosne, lub nie raz śmieszne, a niekiedy czuję nieodpartą chęć, podzielenia się ze wszystkimi swoimi sukcesami, śmieszną lub ciekawą sytuacją w której akurat się znalazłem, bo w moim życiu było i jest ich bardzo wiele, będę się również w swoim blogu zwierzał wam ze swoich problemów, lub niestety jakichś tam porażek. Postaram się was tutaj jednak nie zanudzić, a być z wami szczerym aż do bólu jeżeli chodzi o kalendarium mojego życia. Zapraszam na mój wideo i foto blog.

A jednocześnie zapraszam was do komentowania gdyż będę wiedział że chcecie go czytać.

PrzemosTV

sobota, 30 listopada 2013

100 WPIS !!! - Podziękowania i Pozdrowienia :)

WITAJCIE :)

Z okazji 100 (SETNEGO) WPISU, postanowiłem zrobić co niektórym tutaj niespodziankę, jako wdzięczność płynącą z głębi mego serca, ten wpis pierwszy raz w historii tego bloga będzie szczególnym, tylko obrazek, ale za to jaki.

DZIĘKUJĘ CZYTELNIKOM MOJEGO NADZWYCZAJ LUBIANEGO BLOGA, CIESZĘ SIĘ ŻE CHOCIAŻ TYLE MOGĘ ZROBIĆ DLA ZWIERZAKÓW, ZAWSZE TO COŚ I NAWET GDY NIE PISZĘ O ZWIERZAKACH, LECZ O SWOICH PRZEŻYCIACH, KTÓRE SĄ NIE ZAWSZE SZCZĘŚLIWE, TO I TAK WIEM ŻE MNIE JAKOŚ NA SWÓJ SPOSÓB WSPIERACIE, A DLA MNIE TO CENNA ŚWIADOMOŚĆ I MOTYWACJA DO DALSZEGO TWORZENIA TEGO BLOGA, OBY TAK DO NASTĘPNEJ SETKI - TEGO SOBIE I SWOJEMU BLOGOWI ŻYCZĘ,

Pozdrowionka dla wszystkich :*


piątek, 29 listopada 2013

Thanksgiving Day 2013 - Pieczony indyk czy pierogi

Wzorem roku ubiegłego, dla wszystkich zwierzolubów zza oceanu

No cóż, i to dobre i tamto też a mówię o pieczonym indyku czy pierogach. Dla mnie zbrodnią byłoby zabicie indyka, poza tym nie zabijałbym go, ale mięso z indyka jest niby dość smaczne lecz świadomość tego jak doń właśnie doszło, odbiera mi apetyt, dlatego zdecydowanie lubię pierożki gdyż przyrządzanie ich jest bardziej humanitarne, aniżeli pozbawienie życia jakiegoś indyka, ale jak się to mówi: Raz od wielkiego dzwonu można sobie pozwolić, a ten bije badzo rzadko.

TAKŻE WESOŁEGO ŚWIĘTA DZIĘKCZYNIENIA AMERYKO :)

czwartek, 21 listopada 2013

POWRÓT Z PRZESZŁOŚCI, CZYLI KONIEC KŁOPOTÓW :)

Witajcie, w końcu nadeszła ta wielko pomna chwila która tchnęła powtórne życie temu blogowi, wiem że jest wam winien wyjaśnienia mojej tudzież nieobecności i to aż 10 miesięcznej, (zupełnie jak na macierzyńskim urlopie :)) Nic z tych rzeczy, może zacznę od początku a więc: pod koniec stycznia padła mi moja kochana wysłużona Actina D230S zasilanie szlag trafił, no cóż stara była i głośno warczała, a czyszczenie wewnętrzne by ją chociaż ściszyć już nie pomagało, dlatego ją sprzedałem na części, góra 150 zł.za mią dawali, chociaż miała za to właściwości grzewcze, i tak zostałem bez komputera a co najgorsze bez internetu, spróbujcie to sobie wyobrazić - nie mogłem was powiadomić o moich kłopotach, ani przez bloga, fejsa, tweeta, czy nawet skypea.
NAJGORSZY KOSZMAR DOPIERO NADCHODZIŁ WIELKIMI KROKAMI
6 lutego br. ZMARŁ NAGLE MÓJ WUJEK- KRZYSZTOF OSIECKI (†58 l.) Dosłownie nogi się pode mną ugięły gdy dotarła do mnie ta straszliwa wiadomość, przecież nie dalej jak w Wigilię i święta Bożego Narodzenia oraz Sylwestra 2012/2013 bawił się z nami, śmiał i żartował, a także powalał wszystkich swoimi rymami. Był duszą towarzystwa, śmierć jego nie tylko mną ale i całą naszą rodziną wstrząsnęła, Postanowiłem nosić po nim żałobę do sierpnia tego roku, w związku z czym nie oddawałem się spotkaniom towarzyskim, nie robiłem TechnoPopNocy, ani nawet nie odbył się Wielki Piknik Żaby, śmierć wujka to niepowetowana strata dla mnie i całej mojej rodziny. 2 marca padłem ofiarą cichej kradzieży mojej internetowej karty SIM z Play. Wg Policji sprawca kradzieży logował się w okolicach Gnojna, Cyprianki i Łochocina. O tym że posługiwała się nią inna osoba, powiadamiały mnie dziwne zdarzenia które owego 2 marca miały miejsce, a więc zaraz po przyjeździe z Łochocina około 14:00 odpaliłem.....laptopa korzystając z internetu WiFi, także karta z Play narazie mnie nie obchodziła gdyż wiedziałem dokładnie gdzie ją wtedy miałem (w plecaku, luzem - BŁĄD I - KTO TRZYMA MALUTKĄ KARTĘ SIM W PLECAKU) i tak mijały godziny, no i nerwy a to dlatego że podarowany przez brata szwagra laptop (HP OMNIBOX 6000) był tak zajebiście powolnym że ledwo jakoś te maile dało się na nim czytać, z takim badziewem to o pracy na fejsie czy blogu można było zapomnieć, bo zamulał, łapał zawiechy trwające nawet kwadrans i w ogóle porażka totalna, toteż kurwiłem strasznie na niego aż uszy puchnęły, nadszedł w końcu wieczór i wówczas słucham a tu sygnał nadejścia krótkiej wiadomości sieciowej z informacją o zalogowaniu się mojej "internetówki" do sieci, którą otrzymałem na komórkę wówczas jeszcze w Orange, pomyślałem-jak karta SIM która była schowana luzem w plecaku mogła logować się do sieci, przecież to absurd i wtem straszna prawda wyszła na jaw, w plecaku na samym spodzie była dziura wielkości kciuka, wyglądała ona jak by ktoś mi to celowo zrobił, posługując się w tym celu nożem bądź nożyczkami (BŁĄD II - KARTA SIM NIE MIAŁA OCHRONY KODEM PIN, CHOĆ BYŁA ABONAMENTOWĄ I CO GORSZA MOŻNA BYŁO Z NIEJ ZARÓWNO JAK I DZWONIĆ, TAK I SMSOWAĆ NAWET ZA GRANICĘ). A no właśnie nie ustawiałem na niej PINu, bo nie czułem takiej potrzeby, zrobiłbym z pewnością to, gdybym wcześniej wiedział że posiada ona dodatkową fukcjonalność, czyli dzwonienie i pisanie, za które ja o zgrozo de facto płaciłem. O beztroskiej zabawie złodzieja moją kartą dowiedziałem się jak odruchowo zalogowałem się na portal Play24, po tym jak mój internetowy numer (musiałem wyrobić sobie darmowy duplikat) został zablokowany po rozmowie z BOK PLAY ONLINE, włączyłem muła i po jakieś (!) pół godzinie, zauważyłem że coś jest nie halo z moim tamże kontem, bo i sumka do zapłaty również okazała być się sporą i wynosiła 821 złotych !!!! (BŁĄD III - ZGŁOSIŁEM KRADZIEŻ DO PLAY W 24 GODZINY PO ZDARZENIU). To wystarczyło w zupełności aby wysłać prawie 20 SMSów po 30,75 Zł każdy, gdy o tym się dowiedziałem (mądry Polak po szkodzie), popędziłem co sił w nogach do najbliższego salonu Play, tam poradzono mi napisanie wniosku z prośbą o rozłożeniu na raty, dopiero za czwartym razem okazali mi litość i zgodzili się, taaaa ale co to były za raty, jakby w ogóle ich nie było-po 242 złote, to prawie 3,5 miesiąca w plecy. Ale chwila dedukcji wystarczyła, by na zdrowy rozum pomyśleć że tym złodziejem mógł okazać się każdy kto wiedział że można z tej zdobyczy dzwonić czy nawet pisać, jednocześnie nie martwiąc się o koszta, notabene które ja ponosiłem. Jak do tego doszedłem ?, i tu moje tezy które rzuciły całkiem inne światło na osobę której ufałem, a być może okazała się szują 1) Jak już wcześniej pisałem, przyjechałem z Łochocina około 14:00 a pierwsze powiadomienie dostałem na swój telefon około 22:00-23:00, Jeżeli jak przypuśćmy ktoś by ją znalazł w dzień od razu by ją wykorzystał tak z ciekawości, ale gdy owe powiadomienia miały miejsce w nocy, także znalezienie malutkiego SIMa graniczyłoby z przysłowiową igłą w stogu siana, więc wg mnie nikt tej karty nie znalazł, poza miejscem gdzie ją używałem (czyli u brata szwagra który wówczas poprosił mnie o pomoc z komputerem - zostałem tam na noc z 1 na 2 marca br.) Według mnie to musiał być ktoś z domu, i ja już wiem nawet kto :) 2)Kolejnym tropem był biling telefoniczny z którego wynika iż na skradzioną "internetówkę" w wyżej podanych godzinach, były wysyłane SMSy płatne w sumie 14 SMSów, i tak jeden po drugim jakby pociski z karabinu maszynowego, znając zamiłowanie brata szwagra do gorących panienek, wydedukowałem iż w tajemnicy przed swoją żoną, (poinformowany wcześniej przeze mnie o dodatkowej funkcjonalności karty i kto za to płaci), wykorzystał tą wiedzę wchodząc na stronki o charakterze erotycznym głównie na te z filmikami z kobiecą golizną, tylko że jak wiadomo filmiki są limitowane od kilku do kilkudziesięciu sekund, a że chciał je obejrzeć do samego końca, musiał doń wykupywać dostęp płatnymi SMSami, po wysłaniu takowego, mógł dalej nasycać się orgiami z udziałem jednej lub więcej lafirynd I TAK WŁAŚNIE BYŁO To jest tylko moje takie prywatne śledztwo, oparte na dedukcji z powiązanymi wcześniej faktami i poszlakami, jednakże wg Policji i prokuratury wyszło inaczej czyli postępowanie zostało umorzone z powodu braku dowodów, śmieszne co nie ale nie mnie, gdyż mi przyszło płacić za laski które na oczy nie widziałem, mam nadzieję że jak brat szwagra będzie to czytał to w końcu ruszy go sumienie i wtedy się albo przyzna, przeprosi, a może nawet odda pieniądze. Przez tą sprawę tylko nabawiłem się nerwicy żołądka, lecz na szczęście już mnie on nie boli. Nawet się pozbyłem tego badziewia co dostałem od tego jegomościa, a więc laptopa HP OMNIBOX6000, ponieważ mało że mnie wkurwiał tym swoimi mulactem (czyli zamulał) i zawiechami, to jeszcze przypominał mi o tej całej sprawie z tą kartą, gdyż go stamtąd właśnie dostałem, a ja z kolei podarowałem go sąsiadce - a niech ma i się cieszy, notabene też ją zaczął powoli wkurwiać :( Aby o tym jak najszybciej zapomnieć i odetchnąć zapisałem się do Projektu MOPR WŁOCŁAWEK "Aktywni w Integracji", tym bardziej że uczestnicy tego projektu mieli zagwarantowany, bezpłatny przejazd tam i z powrotem na turnus rehabilitacyjny, a także tamże pobyt. Zalety projektu na tym się jednak nie kończą, bo i jest basen (tam przełamałem strach przed zjeżdżalnią), byłem na wycieczce w Poznaniu, zwiedzaliśmy miasto, (fotorelacja wkótce) jedynie co, to moja komórka która rozładowała się zanim zdążyłem nakręcić filmik z bodzącymi się koziołkami, na końcu była tzw. Palmiarnia w które to poczułem się jak w amazońskiej dżungli. Osoby w mojej grupie są bardzo mili i uprzejmi, na początku się obawiałem na kogo trafię, ale jest super, szczególnie rozbawiała nasze towarzystwo nasza słodka Henrietta, której śmiech już było można rozpoznać za ścianą, dzięki tym ludziom, aż się chciało być z nim na dłużej, to też cieszyłem się ze wspólnego wypadu do Warszawy. (Drugi raz w tym roku, poprzednio byłem z mamą od 25 do 27 kwietnia br. ze względu że nie miałem możliwości udostępniania na Facebooku, wybrałem się ponownie na warszawski Paluch, odwiedzić smutne czworonożne mordki, serce mnie boli jak sobie o tych znajdkach zawsze pomyślę FOTORELACJA TAKŻE WKRÓTCE) do teatru "ATENEUM" a tam aktorzy jak na dłoni, i kupę śmiechu, Ostatnim laptopem, którego mi kolega pożyczył do Dźwirzyna, tragedia totalna ale już nic nie mówiłem, ponieważ "darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda", dla mnie było ważne żeby choć na "pół gwizdka" dzielić się z wami przeżyciami znad morza, a także w pierwszej kolejności udostępniać zwierzaki. Laptop COMPAQ, bo tak się on nazywał w środku był w miarę szybki, czyli szybszy był od swoich poprzedników, ale też mu się zdarzały zawieszki i zamułki pomimo tego dawało radę wytrzymać, ale z wierzchu - ruina. Pierwsze wrażenie zrobiła na mnie wiecznie opadająca pokrywa monitora laptopa, w środku było nie lepiej i tu kabaret :) Notebookowi zabrakło klawiszy "H", "↑", ")" i "→" na dodatek zastrajkowały dwa klawisze "Shift" i "R", ale to jeszcze nie koniec niespodzianek, lapkowi całkowicie rozładowała się bateria, a napęd CD/DVD zaterkotał tylko 3 razy i tyle z tego było. Zaraz po przyjeździe z Dźwirzyna, sprzedałem swój dysk (uprzednio przenosząc wszystkie dane już na nowy dysk) i Actinę D230S na części w sumie jeszcze trochę dołożyłem kasy i mam wreszcie bo tylu latach batalii (Actinę miałem od 2007 r.) NOWY LAPTOP a jet nim ACER Aspire 1640Z z którego właśnie rusza ten blog i tudzież jego wirtualne schronisko. Dziękuje wszystkim za przeczytanie i zrozumienie mojej sytuacji które sprawiły że nie mogłem (bo nie miałem takich możliwości) korzystać w pełni i z internetu jak również prowadzić bloga, o korzystaniu z Facebooka już nie wspominając. Dziękuje również wszystkim za liczne odwiedziny tutaj, i że nie zwątpiliście że skoro już od stycznia nic nie pisałem na tym blogu, to wierzyliście w jego reaktywację, bo gdyby nie te moje wyżej opisane kłopoty, blog pod nazwą "PRZEMYSŁAW OSIECKI KAŻDĄ SEKUNDĄ..... zachowałby ciągłość, Teraz należy zarówno jak i mi, również jak i wam Drodzy Czytelnicy wierzyć iż z nowym superszybkim laptopem, może być już tylko lepiej, Pozdrowienia dla wszystkich i do następnego odcinka