Witajcie drodzy czytelnicy i czytelniczki Jak sama nazwa mojego bloga wskazuje bardzo leży mi na sercu los biednych zwierząt, tych porzuconych, skrzywdzonych przez człowieka oraz kalekich,to właśnie tutaj co środę będę wypełniał swoją misję na rzecz pomocy tym biednym zwierzakom, oraz to stąd dowiecie się wielu ciekawych epizodów, które będę tutaj opisywał.
Każdy szanujący się internauta, ma swojego bloga, i ja też swoją karierę życiową, rozpoczynałem od swoich blogów, a teraz coś o mnie.
Jestem Przemysław Osiecki mam 36 lat, (8 październik 1980) ale w duszy gra wciąż nastolatek, czasem nie raz wpadnę do swoich kumpli na kompa, a nie raz na browca sam mam też lapka, na którym chyba spędzam większość swojego życia. Postanowiłem założyć ten blog, ponieważ od dawna miałem takie marzenie aby i w ten sposób zaistnieć w sieci, oraz opisywać w nim (prawie) każdy dzień swojego życia, czasami będę się was radził lub sam wam doradzał. Moje życie tak samo jak każdego innego bywa raz smutne a raz radosne, lub nie raz śmieszne, a niekiedy czuję nieodpartą chęć, podzielenia się ze wszystkimi swoimi sukcesami, śmieszną lub ciekawą sytuacją w której akurat się znalazłem, bo w moim życiu było i jest ich bardzo wiele, będę się również w swoim blogu zwierzał wam ze swoich problemów, lub niestety jakichś tam porażek. Postaram się was tutaj jednak nie zanudzić, a być z wami szczerym aż do bólu jeżeli chodzi o kalendarium mojego życia. Zapraszam na mój wideo i foto blog.
A jednocześnie zapraszam was do komentowania gdyż będę wiedział że chcecie go czytać.
Dziś oglądałem na TTV program "Psie Adopcje i nie tylko" z Katarzyną Pisarską na czele i muszę z przyjemnością stwierdzić iż misja jaką tam wykonuje, jest godna podziwu.
Ogarnąć to wszystko jak dla mnie to było by za dużo, a jednak ona potrafi i chwała jej za to, przekonałem się jak wygląda naprawdę praca realnego zwierzoluba, jest cięższa niż moja forma zwierzolubstwa ta wirtualna, i cieszę się że mamy na świecie takich właśnie ludzi, którzy obojętnie nie mogą i nie umieją przejść dalej gdy w pobliżu, dzieje się krzywda wyrządzana na psie, kocie czy innym zwierzaku.
Ja pomimo że psin się boję, bo co spojrze na nich niepewnym wzrokiem to na mnie warczą.
Na wallu na facebooku u sąsiada znalazłem spot reklamowy, który tłumaczy i to dobitnie jak należy postępować z psem, oto on proszę spojrzeć:
Postanowiłem wkleić go tutaj na blogu, mając na uwadze liczbę wejść na niego, by podwoić działanie treści spota, oraz żeby dotarł do jeszcze wielu ludzi, którzy mam głęboką nadzieję że do nich w końcu ten materiał choć krótki przemówi do rozsądku, ponieważ ważne tam kwestie są tam poruszane, a i tytuł jak znalazł "MAFIA DLA PSA".
Wielki szacun dla Piotra Cyrwusa za nomenklaturę i ton wypowiedzi jaki tam stosował, myślę że wszystko zostało tam powiedziane, a ja temu przyklaskuje i podpisuję się WIELKIMI LITERAMI, gdyż Piotrek tam dobrze nawija, Brawo i Pozdrawiam.
Dlatego i ja po raz kolejny również wychodzę wam naprzeciw z moją incjatywą przy której czuję że żyje, a więc do dzieła :)
Tak mało właśnie podczas tej edycji przyszło mi udostępniać, a to wszystko przez figle jak mi płatał internet, raz był a raz go nie było wcale, a korzystam z WiFi z punktu dostępowego SatFilm e388, no więc problem leży po stronie Łodzi, mam nadzieje że za tydzień będe miał więcej do udostępniania, bo być może necik będzie stabilniejszy,
A tymczasem, powstały:
Wydarzenie która ma na celu usunięcie z Facebooka stron znieważających papieża Jana Pawła II:
Strona tej tematyce poświęcona gdzie można swoje opinie wyrażać w godziwy sposób i nie rażącym wulgaryzmami słownictwem, aby komentować należy najpierw polubić:
Jak sami widzicie, ja też jestem rozdarty pomiędzy Papieżem a zwierzaakami które udostępniam, Ale jednego jestem pewien że na znęcanie fizyczne człowieka nad zwierzętami, nie będe ani pozwalał ani tolerował, jednakowoż odnoszę się do zdania również na znęcanie psychiczne człowieka nad papieżem, Taki już jestem :)
Drodzy czytelnicy, ostatnimi czasy na Facebooku pojawiła się grupa niezdających sobie sprawy ze swoich poczynań młodych ludzi, którym po prostu się zaczęło nudzić, więc sięgneli po marihuanę, haszysz, amfetaminę lub kokainę, które z kolei rozstroiła im mózgi gdyż zaczęli zakładać różne świńskie strony, które znieważają naszego Wielkiego Polaka który jest dla nas autorytetem teraz, i był jak jeszcze żył, mowa tu O Janie Pawle II - Człowieku o wielkich zasługach.
NIE LĘKAJCIE SIĘ
NIECH ZSTĄPI DUCH TWÓJ I ODNOWI OBLICZE ZIEMII...
TEJ ZIEMI TE SŁOWA WYPOWIEDZIAŁ JAN PAWEŁ II NA SWOJEJ I PIELGRZYMCE DO KRAJU
TOTUS TUUS TO ZNACZY CAŁY TWÓJ CZYLI PAPIEŻ PRZEZ TE SŁOWA ZAWIERZYŁ SIE CAŁKOWICIE MARYJI MATCE BOSKIEJ
PAPIEŻ BYŁ KOCHANY DOBRY MIŁOSIERNY UCZYNNY,CHĘTNY POMÓC INNYM W TRUDNYCH CHWILACH,SŁUŻĄCY ŚWIATU BOGU I OJCZYŻNIE BYŁ WRĘCZ DO NIEJ PRZYWIĄZANY
CAŁKOWICIE ZAWIERZYŁ MATCE BOSKIEJ NAPISAŁ WIELE KSIĄŻEK O TEMATYCE SWOJEGO PONTYFIKATU
CZŁOWIEK O KTÓRYM MOŻNA POWIEDZIEĆ "ŚWIADEK NADZIEI" KOCHAŁ SWÓJ WIERNY LUD KTÓRY GROMADZIŁ SIĘ CO NIEDZIELA NA ANIOŁ PAŃSKI NA PLACU ŚWIĘTEGO PIOTRA
A TAKZE TYCH KTÓRZY BYLI Z NIM POPRZEZ ŚRODKI MASOWEGO PRZEKAZU
TO CZŁOWIEK KTÓRY NIE BAŁ SIĘ SWOJEGO NIEDOSZLEGO ZABOJCY KTORY POSTRZELIŁ GO 13.05.1981 I POWIEDZIEĆ "WYBACZAM CI" TO BYŁO WIELKIE POTĘŻNE MIŁOSIERDZIE OJCA ŚWIETEGO
CZŁOWIEK KTÓRY NIEMALŻE POZDRAWIAŁ SWOICH RODAKÓW PROMUJĄC NASZ KRAJ
NIE MIAŁ CHARAKTERU SŁABEUSZA NIE UMIAŁ SIE TEŻ PODDAWAĆ WALCZYŁ Z CHOROBĄ DO OSTATNIEJ SEKUNDY SWOJEGO ŻYCIA
JEDNAK PRÓBOWAŁ I W TYM CZASIE POROZUMIEWAĆ SIĘ Z NAMI POPRZEZ ŚRODKI MASOWEGO PRZEKAZU POSTAWIŁNA OŁTARZE PONAD 1800 ŚWIETYCH ŻADEN Z JEGO POPRZEDNIKÓW NIE DOKONAŁTEGO CO ON I ZA TO GO WŁAŚNIE KOCHAMY
I O TYM NALEŻY PAMIĘTAĆ
Pamiętam tą chwilę abył wtedy czerwiec 7-8 1994 roku, gdy po raz pierwszy widziałem Go w swoim mieście Włocławka jak wyjeżdżał z ulicy Chopina wjeżdżając na ulicę Wronią w swym oszklonym Papamobile, oraz transparenty "TOTUS TUUS" na przemian chorągwiami z Jego herbem papieskim, było to dla mnie superprzeżycie i właśnie od tamtej pory stał się moim idolem
Pamiętam również gdy patrząc się na jakiś polsatowski film, nagle go przerwali pokazując złowieszczy komunikat "PAPIEŻ NIE ŻYJE" to był kwiecień 2, 2005 sobota, wtedy to cała Polska okryła się żałobą, a stacje tv nadawały czarne loga, tylko VIVA i bodajże MTV zaprzestały swoich dalszych emisji, także stacje radiowe zamiast popu, rocka czy techno nadawały tylko i wyłącznie muzykę poważną, A Polskie Radio Program 1 obwieszczeniem że zbliża się właśnie 21:37, nadawała ulubioną pieśń "Barka" i tak do Jego pogrzebu do piątku kwietnia 8, nadmienię fakt że w pięć minut po jego śmierci, paliła się w moim oknie na znak żałoby świeca którą zgasiłem dopiero o świcie, w kolejne dni czas palenia świecy reglamentowało Polskie Radio Program 1, byłem wtedy totalnie zszokowany, z trudem przyjmowałem do siebie tą przerażającą wiadomość o Jego śmierci, a On do końca był z nami Polakami, a polska młodzież była jego oczkiem w głowie
Ponad 7 lat i 7 miesięcy później, na przełomie listopada i grudnia 2012 roku, natrafiam o zgrozo na strony Facebook z obrazami, szykanami, kpinami i wszelkiego rodzaju wulgaryzmami w stosunku do Jego osoby, której to autorami są młodzi ludzie którzy za nic mają Jego osobę, pomimo tego że nie tak dawno został wyniesiony na ołtarze, również za nic mają jego zasługi, honor, dobroć i uczynność.
Pytam się młodzieży, Gdzie jest szacunek do papieża, czy wy Boga w sercu nie macie, aby tak bez jakichkolwiek poświadczeń chorych teorii które wygłaszacie na Jego temat, mieszacie Go z błotem, w imię czego ta potwarz, a może myślicie że jak nikt tego nie słucha, bądź widzi, zwrócicie na siebie uwagę, że to jest tak dla szpanu. Jak wy z waszymi stronami możecie obrażać ludzi i Polskę w całej Europy lub świata, w jakim świetle nas przedstawiacie, dlatego On teraz patrzy na was z góry z frasobliwą miną że Jego doczesne nauczania oraz kazania, nie odnosiły żadnego rezultatu :(
Dlatego w walce o Jego honor i odzyskanie należnego Mu szacunku, pragnę abyście wyrazili swój sprzeciw obrażania i szykanowania papieża, biorąc udział w moim wydarzeniu które to zostało do tego celu stworzone i wypowiedzenia się pisemnie na ten temat, gdy ilość osób przekroczy 150 tys., wtedy przekaże wydruki z zakrytymi waszymi nazwiskami do odpowiednich instytucji takich jak: Policja, prokuratura lub sąd aby mój i wasz zbiorowy pozew przyczynił się do sfinalizowania wydarzenia, lecz te będzie jeszcze w toku gdyż stron hańbiących Jego wizerunek niestety coraz to więcej przybywa, dlatego w tej walce jest potrzebna każda osoba i znajoma bądź znajomy tejże, także udostępniajcie to wydarzenie komukolwiek aby dać świadectwo że nie damy tak łatwo oczernić naszego Karola Wojtyły.
Mi samemu jest Go szkoda, bo kochał młodych i zdolnych ludzi, a teraz z niego szydzą i to jest właśnie przykre i bolesne, a przypominam iż 8. przykazanie Boże brzmi: "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu" więc kto przeciwstawia się temu przykazaniu, popełnia grzech śmiertelny, i tym samym skazuje siebie samego na wieczne potępienie w piekle, tym bardziej że Bóg o tym nie zapomina i od razu będzie wiedział gdzie takiego delikwenta odesłać za pośrednictwem Św. Piotra, bo tam jest ich miejsce
Linki do następnych jeszcze gorszych stron i profili, znajdziecie w/w wydarzeniu które muszą zostać zgłoszone Facebookowi i przez niego zablokowane, aby rozwydrzonej młodzieży zabronić kpić z papieża Polaka, A PRAWDA ZAWSZE ZWYCIĘŻY
Co do mnie, to ja katolikiem jako taki dobry nie byłem, ponieważ w kościele mnie można zobaczyć tylko w Niedzielę Palmową i Pasterkę, ale to jeszcze nie świadczy że Jan Paweł II był dla mnie nikim, a w życiu !!!!
Jan Paweł II był dla mnie wzorem do naśladowania, autorytetem, dobrym moim przewodnikiem życiowym, nawet teraz kiedy go nie ma wśród nas, te wartości i jego nauki we mnie pozostały, miał taki ciepły i łagodny głos, TO BYŁ EWENEMENT WŚRÓD JEGO POPRZEDNIKÓW, ponieważ to był nasz rodak, pierwszy polak który objął funkcję Głowy kościoła, byliśmy i nadal jesteśmy z Niego dumni, znał dużo języków świata, a cała Polska była dumna gdy wybór konklawe padł na naszego Karola, była też dumna gdy stacje telewizyjne w państwach chrześcijańskich oraz tam gdzie oni przebywali, transmitowały na cały świat co niedzielne relacje na żywo na Anioł Pański czy Regina Coelli.
To On wprowadził nas w 3-cie tysiąclecie, i to On tak ukochał nasz kraj że zaraz po wyjściu z samolotu, całował naszą ojczyznę i to dosłownie, Słowa tych młodych szpanerów szydzących sobie z papieża są w tym przypadku karygodne i bezzasadne
Prawie 3 miesiące mnie nie było, ani tu na blogu ani na Facebooku, zmuszony zostałem do tej długotrwałej przerwy ponieważ mój nowy laptop za 600 zeta padł, po wielu karkołomnych naprawach lapek "wyzionął ducha.
Przez ten czas kiedy byłem "offline" starałem się szukać pomocy z moim niedomagającym komputerem naprawdę gdzie się da, uruchomiłem swoje kontakty z informatykami rozsianymi po całym mieście, aby coś wskórać, tchnąć w niego jakąś iskierkę żywego ducha. No cóż ale wyszło inaczej na przekór mym nadziejom, nic nie dało się zrobić.
Pierwszy informatyk powiedział iż to system nawala - zrobiłem reinstalację - nie pomogło :(
Drugi tylko rozłożył ręce, powiedział że z hp nie miał nic do czynienia
Trzeci polecał mi programy diagnostyczne, z kolei one wskazywały na to że jest ok
Czwarty wykrył usterkę na płycie głównej
A piąty ją wymienił
Ot cała taka jego historia, po tych wszystkich mordęgach jakie ja z nim przeszedłem wreszcie komputerek skapitulował i żywot zakończył w elektrośmieciach - powód, zjadał go elektroniczny wirus z przerzutami tzn.
Jedna część gdy była wymieniana, gdzieś tam dalej się druga paliła. PORAŻKA NA MAXA
W trosce o swoje i wasze bezpieczeństwo wolałem nie korzystać ani z fejsa i bloga w komputerach ogólnodostępnych, ponieważ hackerów nie brakuje, a w dzisiejszych czasach samo wylogowanie to nie wszystko aby poczuć swoje bezpieczeństwo i danych tamże zawartych, gdyż hackerzy mogą jeszcze z korzystać z plików cache bądź cookie, w obawie że ktoś mi może narobić tam syfu a i bez tego jedna osoba czyli osławiony już Dawid Osiecki, mój "porąbany" bratanek mi robi.
Słowo porąbany jest jakby delikatną vendettą za inektywy jakimi on się posłużył na moim Fan Page'u podczas mojej tamże nieobecności
Zastanawiacie pewnie jak tworzę ten wpis do mojego bloga nie mając według powyższej historii. Otóż mój sąsiad obiecał mi przed dwoma laty na Boże Narodzenie laptopa, i cud się stał nie gwiazdkowy lecz listopadowy otrzymałem od niego komputer choć przechodzony lecz sprawny, gdyby nie on to sam nie wiedziałbym kiedy bym miał z wami z powrotem jakikolwiek kontakt, po tej wspaniałej przygodzie zrozumiałem że Opatrzność czuwa nade mną.
A dziś znów mogę być z wami, ludźmi których cenię, którzy mi dodają otuchy i motywację do dalszej współpracy, mogę poczuć się potrzebnym, a także w być w swoim żywiole gdyż czuję się wówczas jak ptak.
Nawet nie wiecie jaki ja jestem szczęśliwy publikując znów kolejne wpisy na moim blogu, i pomagać na Facebooku tym zwierzakom które tej pomocy od nas zwierzolubów oczekują.
Mam nadzieję że już nigdy taka awaria nie będzie miała miejsca, bo ta długotrawała rozłąka z wami i ta niemoc niesienia pomocy tym zwierzakom, to najgorsza pokuta lub żeby to jakoś lepiej ująć aby zabrzmiało optymistycznie, los mnie wysłał na długoterminowy przymusowy urlop :)
P.S. Promocja Schroniska w piątek (listopad 16, 2012) a udostępnienia z Facebookiem już w tę sobotę
Chyba najważniejsza bo widać że dotrzymałem danego wam słowa, a więc byłem i oglądałem podopiecznych z Palucha ale o tym później
Nie wiem czemu akurat w piątek 6 lipca moi znajomi szukali tej przechowalni skoro wyjeżdżaliśmy dopiero w niedzielę 8 lipca, To jedyny filmik na którym mnie widać :O , byłem tak podekscytowany tym że jestem już w Warszawie. Myślami byłem pomiędzy psiakami ze schroniska, promowaniem swojego zwierzolubstwa w mediach a autografem i samą osobą Maćka Musiała. Gdy już dojechaliśmy na stację Warszawa Centralna poszliśmy coś zjeść, przez ponad 2 godziny podróży pociągiem, nasze żołądki dawały nam do zrozumienia że nie chcą trawić kanapek czy przyjmować napoje gazowane, dopominały się gorącego jadła, więc prosto z dworca udaliśmy się na Złote Tarasy, a tam wreszcie mogliśmy się posilić, za to nasze portfele już nie :) A tak moje zamówienie wyglądało: Hot Dog za bagatela 18 zeta oraz kawa mrożona za trochę mniej bo za 12 zeta, w sumie 30 poszło :/ W trakcie posiłku wiedząc że właśnie Maciek tam bywa, zacząłem obserwować ludzi będąc jednocześnie rozemocjonowanym sytuacją w bycia w stolicy :D Po posiłku udaliśmy się na ul Foksal aby dojechać linią 180 do miejsca w którym będę zamieszkiwał kolejne 3 dni, a w samym autobusie Boże kochany jakie przeżycia ponieważ nigdy nie miałem okazji podróżować stołeczną komunikacją miejską, a tam zagadka np. którą stroną kasować bilet i gdy się już dowiedziałem zbliżyłem swój czerwony bilet do kasownika, a sposób w jaki on mi go skasował bardzo mnie zachwycił tzn. połknął i wypluł już go skasowanym. Podczas jazdy warszawskim autobusem, w trakcie jego trasy zwiedziłem Belweder, pomnik marszałka J. Piłsudskiego i Kancelarię Prezesa Rady Ministrów (Donalda nie widziałem) a także siedzibę TVN. Po przejechaniu piętnastu przystanków dojechałem na miejsce docelowe, po zameldowaniu się na Wilanowie, odebraniu kluczy do swojego pokoju, postanowiłem się odświeżyć, bo dalej już miałem tylko w myślach zwiedzanie Warszawy i tu zaczął się pierwszy problem :( Moja znajoma chciała owszem wyjść na miasto ale tylko po to by......zrobić zakupy w sklepie spożywczym na Powsińskiej, byłem wściekły jak cholera ale przez grzeczność nie dawałem jej znać po sobie. Wprawdzie mógłbym samodzielnie sobie pozwiedzać miasto a ich zostawić w hotelu, ale ona z kolei odparła że sama z dzieciakami nie zostanie (cała ta sytuacja była dla mnie chora) i kurwa zostałem a piątkowe zwiedzanie chuj strzelił. Wieczorkiem odpaliłem lapka z myślą o fejsie, a tu kolejna figa z makiem - nie miałem żadnej niezabezpieczonej sieci WiFi , kurde jak nie urok to sraczka :/ ale to nie był niestety koniec Nadeszła sobota 7 lipca, pierwsza noc za mną, wstałem zszedłem na śniadanie, umyłem zęby i w miasto, pierwsze co to TVN, tak tak TVN bo tam postanowiłem udzielić wywiadu dotyczącego mojego zwierzolubstwa, a tam.....poinformowali mnie iż w sobotę tych co realizują program "Uwaga" ponieważ mają urlop, ale pomyślałem że co się odwlecze to nie uciecze, no cóż bywa postanowiłem udać się na Woronicza do TVP, ale się tam dostać to Boże kochany przygód co nie miara, a że miałem przy sobie książkowy plan Warszawy, nie było tak źle jak na początku przypuszczałem, orientacje w terenie miałem znakomitą. Wilanowskimi uliczkami dotarłem do przystanku autobusowego przy Al. Wilanowskiej i po zapoznaniu się z rozkładem jazdy linii tam obowiązujących, zorientowałem się że najlepiej dostanę tam "700" później piechotką sobie dojdę dalej. W oczekiwaniu na autobus schroniłem się przed gorejącym słońcem za przystankiem gdyż pot ze mnie się lał strumieniami, jednocześnie pilnowałem godziny przyjazdu, na 5 minut podszedłem z powrotem na przystanek i szok, ja patrzę......a autobusik sobie normalnie centralnie sobie przejeżdża przystanek i szlus, no mowę mi odjęło bo niby numer linii się zgadza, przystanek też a autobus jak pojechał tak pojechał sobie dalej, to my z buta na następny a tam już natrafiliśmy na "139" którą dojechaliśmy na pętlę na Mokotowie, dalej już z buta na Woronicza hehe mówiłem że będą przygody. Gdy w końcu udało mi się tam dotrzeć i przekroczyć bramy TVP S.A. wybrałem wejście oznaczone literą "A" . Recepcjonista tamże pracujący powiedział mi również to samo co już mi wcześniej powiedziano w TVN, zrezygnowany ALE TYLKO CHWILOWO poszedłem kontynuować swoją wizytę w Warszawie i zacząłem od zwiedzania bo pomyślałem a nuż spotkam Maćka Musiała :). I znów na przystanek tym razem oczekując na linię "210". Pewna młoda kobieta która również oczekiwała na swój autobus zaproponowała mi przejazd do centrum metrem, O w mordę -pomyślałem, przecież ja nigdy metrem nie jeździłem, no czemu nie, także moja kolekcja biletów sygnowanych logiem ZTM systematycznie się powiększała o kolejne sztuki. Zaskakująca dla mnie była sama procedura przejścia do hali metra typu "Bez biletu nie wejdziesz", także z zakupionym biletem przeszedłem bramkę i naprawdę na przyjazd metra długo nie musiałem czekać-pojawiło się w 2 minuty a sam dojazd trwał góra 3 minuty Po przyjeździe do centrum Warszawy znów uderzyliśmy na Złote Tarasy do nieco tańszej restauracji i tam na obiad zamówiłem kulinarne dziwactwo, a mianowicie była to zupa kokosowa z jakąś tam trawą xD i 300 ml coca-coli toteż całość zamknęła się w 6 złotych po posiłku, postanowiłem zwiedzić chlubę miasta a więc Pałac Kultury i Nauki tam przypuszczałem że wjazd na Taras Widokowy będzie za darmo lub chociaż trochę taniej, lecz już 15 złotych było dla mnie wówczas za drogo, ale tak czy owak jeszcze tam wjadę :). W pobliżu pałacu znajdowała się przepiękna fontanna którą to pokazałem tudzież w części 1. no cóż pomyślałem jak Taras nie wypalił to zwiedzę sobie coś innego, po krótkich poszukiwaniach przystanku źródłowego ZTM pojechaliśmy na Stare Miasto gdy wsiadałem do autobusu sądziłem że kupię bilet dobowy za banknot 10 złotowy, ale niestety takowej opcji nie było i wyobraźcie sobie przez całą drogę .....jechałem na gapę. Pasażerowie tegoż autobusu byli na tyle dla nas wyrozumiali że postanowili nas kryć, pomimo tego i tak nerwy nas zjadały, dosłownie co przystanek patrzyłem nerwowym wzrokiem czy czasem nie wsiedli kontrolerzy, bo gdyby tak było musielibyśmy zapłacić bardzo ale to bardzo słono bo 540 ZŁOTYCH, ja pierdolę aż takiej gotówki nie posiadaliśmy przy sobie, na szczęście tak się nie stało. Uff odetchnąłem z ulgą, czym prędzej wysiedliśmy z autobusu po czym udaliśmy się schodami ruchomymi na warszawską starówkę, oczarowany urokami Starego Miasta (Zamek Królewski, Kolumna Zygmunta III Wazy) postanowiłem porobić kilka fot (patrz cz. 1.). Jak tam się dużo rzeczy dzieje, nieopodal zamku swój występ miała grupa chłopców tańczących breakdance a o to wideo relacja
Przyznajcie sami naprawdę pięknie tańczyli, po tym pokazie warto zwrócić uwagę na to jak jeden z nastolatków bodajże kierujący grupą, udzielał zgromadzonej publiczności kilku rad oraz zasad, widowisko zajefajne, ale czas nas gonił a tu jeszcze tyle zwiedzania, tradycyjnie znów na autobus i na rodzimą "180" ale nie po to aby pojechać na Wilanów ale jeszcze dalej, za wcześnie aby iść spać dlatego postanowiłem pojechać na Powązki, by poczuć klimat starych grobów powiew szumiących tam drzew, jednak na zwiedzanie całego cmentarza nie pozwoliło mi rozmarudzone towarzystwo, oj sporo się robi tych zaległości, i tak poczekaliśmy na autobus "180" jadąc już na Wilanów, chciałem wam to na bieżąco przekazywać ale jak już mówiłem tam neta nie było, o samowolnym zwiedzaniu nocą Warszawy gdyż drzwi do hoteliku zamykane były od 22:00, położyłem się spać dopiero kwadrans po 3 nad ranem, ponieważ z nudów przesyłałem zdjęcia z komórki do laptopa i nadszedł kolejny dzień "Ta ostatnia niedziela"-śpiewał kiedyś Mieczysław Fogg, to właśnie ten dzień będzie ostatnią szansą na być może spotkanie się z Maćkiem Musiałem, mimo że niedziela musiałem wstać wcześniej aniżeli właśnie robię to będąc u siebie we Włocławku, a to dlatego że musiałem zwolnić pokój gdyż doba w hotelu trwała do 10:00, zaraz po zdaniu kluczy na nowo się rozpoczął rajd Tour de Varsovia komunikacją miejską, zaczęliśmy ten rajd "180" na pamiątkę iż zjeździłem się po Warszawie autobusikami zrobiłem sobie nagranie audio trwające ponad 3,5 minuty-zapowiedzi przystanków (Łazienki Królewskie, Plac na Rozdrożu, Piękna) które to czyta słynny lektor filmowy mój ulubiony zresztą pan Knapik, niestety wspomnianym nagraniem chciałem się z wani podzielić ale coś nie wyszło mi z uploadem pliku dźwiękowego, dobra dalej kontynuuje swoją opowieść. Gdy wysiedliśmy na Foksal, zanieśliśmy bagaże do przechowalni bagażu, mnie to ona skromnie potraktowała za całokształt-10 zł, obok przechowalni była kasa biletowa-to miejsce od którego mnie Dawid znienawidził zresztą Agnieszka też. Zastanawiacie się co było powodem tej nienawiści, otóż Agnieszka stała się świadkiem jak kupiłem sobie bilet którym pojechałem w 2 godziny po ich wyjeździe tzn. oni wyjechali o 17:49 a ja pojechałem o 19:53, trzeba tak było zrobić, gdyż miałem im za złe stracony piątek i niczym Kevin sam w Nowym Joru, tak jak ja sam przez te 2 godzinki byłem w Warszawie ale o tym później. Po zaniesieniu bagaży udaliśmy się hehe zgadnijcie gdzie no właśnie na przystanek autobusowy, na linię "175" pojechaliśmy pod Port Lotniczy im. F. Chopina, żeby zobaczyć samoloty z bardzo bliska, a może nawet prezydenckiego tupolewa, zdziwiłem się dlatego, nie wiem może magia tv tak działa że są takie dłuższe jakoś a gdy patrzeć na nie z bliska wydają się być małe, wyglądały jak pasażerskie embrarery zresztą sami zobaczcie:)
a głośno, ucząc się w szkole ja wiedziałem że lotnisko jest głośne, jednak będąc tam na żywo lotnisko wydaje się być głośniejsze, na lotnisku nie zabrakło wowów a zwłaszcza jak startowały bądź lądowały :) Panie i Panowie Drozdowie i drodzy Państwo, nadeszła wiekopomna chwila, bo zaraz po Okęciu dlatego że po sąsiedzku wedle złożonej wam obietnicy, pojechałem z tą całą ferajną do schroniska dla Zwierząt na Paluchu :). no, kawałek mieliśmy do przejścia jakieś 2 km do przystanka lini "154" na ul. 17 stycznia i właśnie tymże autobusem dojechaliśmy do pętli, a raczej bardziej to wyglądało na zajezdnię autobusową :), tamże nastąpiła przesiadka do której czasu zresztą trochę było, więc wykorzystałem go gdyż emocje sięgały prawie że zenitu, na wypaleniu papierosa bo wiedziałem że już za chwilę spełnię swoje marzenie, że będę wśród zwierząt które (prawie) codziennie udostępniam tudzież i na Facebooku. W trakcie palenia papierosa nerwowo lukałem czy kierowca aby nie jest już za kierownicą "124", dlatego też śmiesznie to wyglądało jak jedną nogę trzymałem na podłodze autobusu a drugą na ziemi, co chwilę ją zdejmując w obawie przed zamknięciem się drzwi autobusu, co by nie było już dla mnie przyjemne, ponieważ hehe musiał bym całą drogę skakać na jednej nodze gdyby mi tą drugą kierowca nieopatrznie drzwiami zatrzasnął, także musiałem się sprężyć z tym paleniem. Co by nie było zdążyłem się nasycić nikotyną zanim autobus ruszył, już od przystanka przy schronisku słychać było gromkie szczekanie. Jest to chyba najbardziej rozszczekana część Warszawy, ponieważ pieski tamże przebywające są zdane na łaskę i niełaskę schroniska, radość połączona ze smutkiem z faktu bycia w tym miejscu dla psa bywa przeogromna. Spytacie- dlaczego radość ? , dlatego że jak taka psina lub sunia zobaczy człowieka swoimi oczyma po drugiej stronie klatki, zawsze mają nadzieję że właśnie on przyszedł lub ona przyszła po niego, a smutek bo przez swoje szczekanie próbują nam przekazać swoją historię, czy nawet to szczekanie każdego z osobna tych psów może oznaczać jakby samo-rekomendację, chociaż były takie psiny bardzo smutne tak że w ogóle nie szczekały aż serce się krajało, zresztą zobaczcie sami oba poniższe filmiki wywołują wzruszenie :'(
To jest część 1
A to już jest część druga
A teraz ciekawostka: Dawida Osieckiego który umie tylko obrażać ludzi przez internet, oraz plagiatować cudze blogi, widok tych psich biedactw tak rozmiękczył chłopaka że ten zaoferował się adopcją psiaka już w sierpniu :), poczekamy zobaczymy oby tylko to nie było przysłowiowym "graniem pod publiczkę" ja od siebie dodam że do realizacji jego deklaracji (wow, nawet się rymuje) może nie dojść, tego względu że jego brat Mariusz (5 l.) panicznie boi się psów, chociaż takowego nigdy w domu nie posiadał a więc tym bardziej mi trudno zrozumieć skąd u niego taka fobia.
Wychodząc ze schroniska natknąłem się na pieska z niedowładem łapek :(. Boże, jak mi się go zrobiło żal a gdy już byłem poza schroniskiem wybuchnąłem płaczem, tak wiem że chłopaki nie płaczą, ale widok tych wszystkich psich mordek był nie do zniesienia, PIESKI DOSŁOWNIE WYSTAWIAŁY SWE ŁAPKI POZA KLATKĘ jakby dawały nam do zrozumienia że jeszcze ich wiara w ludzi nie jest jeszcze zatracona, czułem głęboko w sercu że one tym gestem chciały mi przekazać słowa "weź mnie ze sobą, ja chce do ludzi".
Jeszcze długo miałem przed oczyma te pieski a także te które były szczególnie zasmucone, toteż gdy wyjeżdżając ze schroniska przez całą drogę płakałem.
Gdy dojechaliśmy linią "124" na jej pętlę, przesiedliśmy się na "154" a na ul. 17 stycznia znów przesiadka na słynną "175" z tymże nie na dworzec lecz wysiedliśmy na przystanku "DH Smyk" po przeciwnej stronie Alei Jerozolimskich udaliśmy się do wcześniej znalezionego przez nas baru mlecznego "Mleczarnia". Ostatni obiad w Warszawie okazał się bardzo smaczny i co najważniejsze tani :) bo w końcu pomidorówka kosztowała tylko 4 zeta a kompot kosztował tylko 2,50 zł. i to się nazywa tanio zjeść :P
Po tym jakże smacznym i posilnym obiadku, znajoma chciała już zwiedzać Warszawę w promieniu 1,5-2 km od Dworca Centralnego, dlatego miałem szansę z nimi wybrać się na Wiejską aby zwiedzić Siedlisko obiboków zwanym dalej Zakładem Pracy Świętych Krów, bo cóż można na nich innego powiedzieć, ja nie raz widzę ile (p)osłów siedzi na swych ławach poselskich, a jak już siedzą to bynajmniej na swoich przenośnych tabletach nie przeglądają porządku obrad, tylko wchodzą na strony erotyczne i oglądają sobie porno, a ten lub ta co akurat produkuje na mównicy to niech sobie mówi, im to lotto z taką kasiorą co mają, jak oni co rusz tylko klikną przycisk na swych pulpitach w akcie oddania głosu, jednocześnie sami później nie wiedzą na co oni nie raz zagłosowali, DO DUPY Z TAKIM RZĄDEM, popatrzcie na auta jakimi drogimi samochodami się poruszają aż kują nimi w oczy
Nam potrzebny jest lepszy rząd, bardziej słowny i rzetelny taki co nie obiecuje gruszek na wierzbie, tylko wtedy gdy od nas potrzebują głosu, taki co będzie spełniał nasze wymagania i który dotrzyma swych przed wyborczych obietnic a tuż po nich od razu weźmie się do ich realizacji, to tyle na ten temat.
Po drodze mieliśmy jeszcze Kancelarię Prezydenta RP oraz wstąpiliśmy jeszcze do Ogrodu Saskiego, i tak nam zleciało że udaliśmy się na Dworzec Centralny celem odbioru ich bagażu z przechowalni, ja ze swojej strony odprowadziłem ich na peron, i zanim pociąg nadjechał i odjechał, przekazałem im pełną instrukcję dotyczącą ich wysiadki z pociągu we Włocławku aby czasem w Toruniu nie wysiedli xD.
O godz. 17:49 pociąg TLK "BRDA" ruszył a ja jeszcze im pomachałem na pożegnanie i od razu po części poczułem się swobodnym, bo wtedy tak naprawdę byłem od nikogo niezależnym, mogłem wtedy pójść gdzie chcę i kiedy chcę, lecz czas mój w stolicy co prawda był w pełni reglamentowany gdyż po pierwsze- bilet dobowy miał jeszcze pół godziny ważności a po drugie miałem aż lub tylko 2 godziny do swojego pociągu.
Czas ten wykorzystałem na zwiedzenie trzech punktów, więc korzystając z dobroci dobowego wsiadłem w "102" i podjechałem na przystanek "Pomnik Syreny" czy jakoś tak, a tam ku mojemu zdziwieniu właśnie tej jedynej w swoim rodzaju warszawskiej Syreny nie było gdyż właśnie w tamtym miejscu były rozkopy spowodowane budową II linii metra, pomyślałem szkoda zrekompensuję to sobie Stadionem Narodowym, lecz drogę do niego pokonałem piechotą bo po prostu tak chciałem, przejść się najsłynniejszym w Warszawie mostem Świętokrzyskim, a dalej już Wybrzeżem Szczecińskim aż pod sam stadion, tamże też zrobiłem fotkę, a tu kolejny szok, na zegarze godz.19:12 a pociąg miałem 19:50, a do dworca Warszawa Centralna daleko.
Szczęście że miałem przy sobie jeszcze 3 złote kupiłem za to jeszcze bilet na "102" i heja na Centralny, na miejscu byłem o 19:32, jeszcze tylko do przechowalni bagażu odebrać, zapłacić i szybko pomknąć na peron z którego miałem odjazd "Flisaka" do Włocławka, a gdy ten już nadjechał byłem szczęśliwy że po raz pierwszy sam wracam pociągiem do domu z tak daleka, trafił mi sie na prawdę ekskluzywny skład, a co najważniejsze poczułem się w nim bezpiecznie i wygodnie BRAWO INTERREGGIO dzięki wam za komfort jazdy waszymi liniami.
Także ostatnią fotę zrobiłem już będąc a raczej stojąc na stacji Warszawa Zachodnia, przedstawiała ona zegar dworcowy i tak pożegnałem choć nie na długo stolicę i wyjechałem do swojej stolicy - Kujaw rzecz jasna Włocławka.
Podsumowując tą całą tudzież moją historię pobytu w stolicy, przeżywałem
-radość
-smutek
-szok
-nerwy i strach
-zachwyt
-oczarowanie
-zauroczenie
były też łzy i był niekiedy śmiech a także podziw i żal że w końcu opuszczam tak piękne a zarazem kochane miasto jakim jest i będzie dla mnie Warszawa nasza cudowna stolica
DZIĘKUJE WAM WARSZAWIACY ZA DOBROĆ I ZROZUMIENIE
jako EPILOG dodam że gdy już będąc u siebie w domu dowiedziałem się z Fan Page Maćka Musiała że obaj byliśmy poza swoimi miastami rodzinnymi przez ten sam okres czasu i w tym samym terminie, więc rozumie się samo przez się że nie było możliwe nasze spotkanie o którym tak bardzo marzyłem
THE END/ KONIEC
P.S.
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ I POŚWIĘCONY CZAS MAM NADZIEJĘ IŻ WAS NIE ZANUDZIŁEM :) JEDNOCZEŚNIE CHCIAŁEM WAS GORĄCO PRZEPROSIĆ ŻE W TYM CZASIE NIE MOGŁEM NIC UDOSTĘPNIAĆ ALE BĘDĘ NADRABIAŁ JUTRO I TO Z NAWIĄZKĄ
To było naprawdę coś ekscytującego, to miasto w którym chce się żyć dlatego stolica naszego kraju zrobiła na mnie tak piorunujące wrażenie że po prostu się w nim zakochałem, ale nie w sensie że spotkałem tam swoją drugą połówkę, nie nic z tych rzeczy Ja po prostu zakochałem się w Warszawie, za te zabytki, PKiN, Złote Tarasy, Most Świętokrzyski, Zamek Królewski - oj sporo by opowiadać dlatego postanowiłem gdyż jestem przepełniony dumą ,przekazać wam to w jakiś sposób dlatego......
ZAPRASZAM WAS NA MOJĄ JEDYNĄ W SWOIM RODZAJU WIDEO-FOTO-AUDIO RELACJĘ
Tutaj się dowiecie gdzie byłem i co podziwiałem, a było czym :PP
To pierwsza fota którą cyknąłem w stolicy, ponieważ te czołgi i armaty sprawiły iż poczułem się jak na planie "Czterech pancernych i psa" , będąc tam doszukiwałem się "Rudego" :) ale klimat tego miejsca - zajebisty :D
Majestatyczny i dumnie górujący nad Warszawą - nasz jedyny w swoim rodzaju Pałac Kultury i Nauki, to tak przepiękna budowla że pozwoliłem zrobić go z każdej możliwej strony, cóż więcej mówić po prostu najurokliwsza budowla w Polsce, żadne inne miasto nie posiada takiej chluby i o takich rozmiarach.
Urzekający nocą zwłaszcza Hotel "Mariott". To właśnie w tym hotelu spał Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama w czerwcu zeszłego roku. W nocy można zauważyć na nim przesuwający się pasek informujący o dacie, godzinie i aktualnej temperaturze. A dla mnie pełnił funkcję punktu orientacyjnego, gdyż od jego strony łatwo mi było trafić do dworcowej przechowalni bagażu (Warszawa Centralna) do której się wchodzi najłatwiej od Al. Jerozolimskich.
Król Polskich Zabytków - tak go sobie nazwałem i takim go tak widzę :)
Można by powiedzieć-Bolek i Lolek a tu tylko zwykli chłopcy którzy chcieli sfotografować się u boku warszawskiej polskiej eurosyrenki która zamiast miecza dzierżyła piłkę, najwyraźniej chcieli oni pokazać że są dumni iż są Polakami z tymże ten większy stał jak się należało-tak patriotycznie, z kolei ten mniejszy wykazał się innym tokiem myślenia, bardziej wyluzowanym i frywolnym.
Do niedawna pękająca w szwach. Ile tu było ludu a ile emocji, tu były nerwowe sytuacje, a teraz świeci pustkami poza małymi grupkami ludzi. Tu się cieszyła cała Polska, tu też przeżywaliśmy porażkę po przegranym Euro - wiem bo sam widziałem tutejsze emocje kibiców. Teren był ten biało-czerwonym morzem które co jakiś czas mieniło się racami, wówczas najgłośniejsze drugie po Stadionie miejsce w stolicy, czyli STREFA KIBICA,
Być tam i nie zrobić sobie foty to grzech, ta majestatycznie tryskająca pięknymi wodnymi łukami a pośrodku jeszcze piękniejszym w środku wodotryskiem fontanna, zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie że nie mogłem ulec pokusie. No cud warszawski, piękne wzornictwo oraz rzeźby lwich głów (?) tworzący ten niepowtarzalny jej urok BRAWO WARSZAWA - FONTANNA WYMIATA :D
Fontanna oraz Pałac niczym udane małżeństwo tworzą udaną parę kuszącymi dostojeństwem z jego strony a urokliwością z jej strony.
Ale palmę pierwszeństwa daję tej właśnie budowli - budowli po przejściach. Ilekroć na niego i przyległą doń kolumnę spojrzałem, przypominały mi się podręczniki z historii, a w nich fotografie kiedy on się wtedy palił ogniem niemieckich hitlerowców to były smutne widoki przepełnione wzruszeniami i łzami, a dziś swoim podniosłym wyglądem chlubi nasz naród i nasz patriotyzm. Ten Zamek stanowi symbolikę niezwyciężonej siły która pokazuje że nasz naród zawsze się tą siłą nie poddaje gdyż tyle razy był palony i burzony, a dzięki naszej determinacji stoi jak żywy :)
Trochę inną naszą dumą, powiedziałbym współczesną jest Stadion Narodowy, który z daleka przypomina nabrzmiały wielkanocny wypiek :P
Drodzy warszawiacy i warszawianki, co to za budowla na Krakowskim Przedmieściu, ona też mnie urzekła ? podejść bliżej nie mogłem (180 nadjeżdżała była tylko chwila aby cyknąć i heja w autobus) nadal zachodzę w głowę i nie omieszkam do niej wrócić już w połowie sierpnia.
Tak, właśnie tu mieszkali Prezydenci Rzeczpospolitej Polskiej od G. Narutowicza do L. Kaczyńskiego, (B. Komorowski mieszka gdzieś indziej) miejsce dość znane opatrzone wspaniałym monumentem księcia J. Poniatowskiego na koniu, tylko z tej odległości mogłem wykonać zdjęcie tego obiektu, gdyż było strzeżone przez straże :/
Autko fajne i piękne bo międzywojenne (Kwinto chyba takim jeździł) :)
Najsłynniejsze rondo chyba w Warszawie, Rondo Charlesa de Gaulee'a powiem więcej zjawiskowe i nie powtarzalne gdyż jako jedyne w Polsce z egzotyczną palmą, tędy można dojechać gdzie się chce albo na Stare Miasto albo do Łazienek. Z dala widać francuską eurosyrenkę. Jest to pierwsze rondo które zwiedziłem. A stamtąd 180-tką odjechałem z Foksala na Wilanów gdzie wówczas mieszkałem - wiadoma rzecz stolyca :))
Przyznajcie sami że to najbardziej kontrowersyjna budowla w całej stolicy, to właśnie tu jest siedziba najwyższych władz państwowych, tu ważą się losy całego naszego państwa, tu również się i kłócą o to czyja racja jest moja a która twoja, bo może moja jest najmoższa, chociaż są tacy posłowie którym nie chce się chodzić na nudne obrady Sejmu, dlatego co niektórzy wolą czas przeznaczony na głosowanie spędzić w barze sejmowym lub oglądać porno w internecie na swoich tabletach, zakupionych w końcu za naszą kasę, do Sejmu nie wchodziłem bo widocznie dane mi nie było, dlatego porobiłem kilka ujęć :)
Może i obrady tamże są nudne ale jakie ważne dla naszego kraju, jednak niektórzy parlamentarzyści mają to delikatnie mówiąc w nosie :/
SEJM-czyli jeszcze tam mnie nie widzieli xD (jajami nie rzucałem)
Popatrzcie na te wozy - Ale za czyje ? za nasze a więc Poseł jest najlepszym zawodem w Polsce-nie kurzy się, nie brudzi, człowiek się nie narobi ale słono zarobi :DD
Złote litery na hebanowej bramie. Tu codziennie wjeżdża i wyjeżdża najważniejsza osoba w państwie....
.....a tu przyjmuje swój elektorat czyli szarych ludzi tak jak my, tylko że nie od razu bo na spotkanie z tak ważną personą czeka się całymi tygodniami !, a tak na marginesie na lekarza w kolejce się też czeka miesiącami a nawet latami, choć nie są oni na tak wysokich stanowiskach
Zanim odjeżdżałem do swojej stolicy Kujaw - Włocławka, chciałem zrobić zdjęcie tej prawdziwej Syrence, ale ze względu na budowę II linii metra została ona przeniesiona w całkiem nieznane mi miejsce :(, także w ramach rekompensaty, zrobiłem fotkę jeszcze będąc na lewobrzeżnej części Warszawy która przedstawia iście kolejowy most księcia J. Poniatowskiego z widoczną SKM-ką oraz Stadion Narodowy.
Przechadzając się mostem Świętokrzyskim dotarłem na prawy brzeg Warszawy, a za główny cel postanowiłem zrobić główną Arenę ME Euro 2012 w piłce nożnej. To tu miała miejsce ich inauguracja kiedy to okazały Stadion Narodowy pękał w szwach, tutaj wówczas było pełno kibiców z całej Europy. Niegdyś Stadion Dziesięciolecia na którym Polacy rozgrywali mecze w różnych turniejach, a więc słynne Polskie Orły, tudzież nazwiska jak Górski, Boniek, Deyna, Wszoła, Lato, a później Dudek, Smolarek, a dziś na Narodowym Błaszczykowski, Lewandowski, Piszczek, Szczepański i Tytoń. Tu był słynny bazar zwany też "Jarmarkiem Europa".
Cóż za piękny zachód słońca nad stolicą, a Wisła dumnie przyjmuje jego promienie - Takie widoki to ja lubię
W drodze na "102-jkę" jeszcze tylko kilka fotek lewobrzeżnej Warszawy :)
Piękna jest Warszawa gdy otulają ją promyki zachodzącego słońca, ale jeszcze większego uroku dodaje jej noc :)
To się nazywa solidność, konstrukcja mostu na linach jest naprawdę zadziwiająca, To ostatnie zdjęcie wykonane przeze mnie w tej części Warszawy, powoli żegnam się ze stolicą
Wiecie dlaczego zrobiłem akurat zdjęcie tego zegara dworcowego na Warszawie Zachodniej ?, już wam mówię hehe, ponieważ od dawna pasjonuję się koleją, i sposobem działania tychże czasomierzy, chciałbym mieć takowy ^^
No i pożegnania nadszedł czas ale to jeszcze nie koniec mojego wypadu w największym mieście i przygód w Polsce. Jutro druga część i moja wideo relacja z dalszych tudzież niepokazanych jeszcze miejsc
UWAGA SPECJALNY APEL DO MIESZKAŃCÓW WŁOCŁAWKA (a w szczególności ulic mieszczących się w kwadracie Traugutta-Chmielna-Bukowa-Chopina
Już w ten piątek będę przez trzy dni rezydował na warszawskim Wilanowie :), muszę to przeżyć a więc:
-poczuć komfort jazdy tramwajem i autobusem - o ile któryś się nie zapali xD
-spędzić noc w Warszawie -czyt. zaszaleć :D
-Posiąść autograf Maćka Musiała -główny i najważniejszy punkt mojego wypadu, liczę na cud :p
-Zwiedzić całą stolicę wzdłuż i wszerz - wcześniej takowej okazji nie miałem :/
- rozgłosić w mediach publicznych (TVN, TVP, Polsat itp.) swoje zamiłowanie do zwierząt - dla tych którzy o mnie i o moich akcjach blogowych jeszcze nie słyszeli (najważniejszy punkt mojego wypadu do stolicy)
-Odwiedzić Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt na warszawskim Paluchu - oraz wspomóc je jak tylko będę mógł i te biedne zwierzaki :'( które są skazane na taki a nie lepszy los (główny punkt mojej wizyty w Warszawie)
-porobić foty i wrzucić na fejsa :)
TO BĘDZIE PODRÓŻ MOICH MARZEŃ
POMÓŻ, WESPRZYJ, UDOSTĘPNIJ 16 czerwca - 1 lipca 2012 r.
To co się świeci i mruga, będzie wspomniane na ewentualnym wywiadzie w sobotę 7 lipca 2012 r. w mediach
W relacji będziecie mogli zobaczyć NA ŻYWO która będzie nahttp://www.mycampage.com/cnnzabajak wypijam na raz jeden po drugim 5 litrów/ 1,32 galona w podziękowaniu za 1.000 polubień uzbieranych na moim fanpage/blogu, bo gdy więcej osób zobaczy biedne psinki które tam udostępniam tym szansa na to większa że im ten 1.000 osób pomoże, a tym samym będą one szczęśliwe także udostępniajcie komu trzeba, bo komu jak komu ale każdemu zwierzęciu skrzywdzonemu przez los lub człowieka, każda pomoc jakakolwiek by nie była każdego człowieka jest na miarę złota, liczę na wasze dobre serca i zapraszam do Klikania w przycisk "Lubię to" znajdującego się na mojej stronie