Witajcie drodzy czytelnicy i czytelniczki
Jak sama nazwa mojego bloga wskazuje bardzo leży mi na sercu los biednych zwierząt, tych porzuconych, skrzywdzonych przez człowieka oraz kalekich,to właśnie tutaj co środę będę wypełniał swoją misję na rzecz pomocy tym biednym zwierzakom, oraz to stąd dowiecie się wielu ciekawych epizodów, które będę tutaj opisywał.

Każdy szanujący się internauta, ma swojego bloga, i ja też swoją karierę życiową, rozpoczynałem od swoich blogów, a teraz coś o mnie.

Jestem Przemysław Osiecki mam 36 lat, (8 październik 1980) ale w duszy gra wciąż nastolatek, czasem nie raz wpadnę do swoich kumpli na kompa, a nie raz na browca sam mam też lapka, na którym chyba spędzam większość swojego życia. Postanowiłem założyć ten blog, ponieważ od dawna miałem takie marzenie aby i w ten sposób zaistnieć w sieci, oraz opisywać w nim (prawie) każdy dzień swojego życia, czasami będę się was radził lub sam wam doradzał. Moje życie tak samo jak każdego innego bywa raz smutne a raz radosne, lub nie raz śmieszne, a niekiedy czuję nieodpartą chęć, podzielenia się ze wszystkimi swoimi sukcesami, śmieszną lub ciekawą sytuacją w której akurat się znalazłem, bo w moim życiu było i jest ich bardzo wiele, będę się również w swoim blogu zwierzał wam ze swoich problemów, lub niestety jakichś tam porażek. Postaram się was tutaj jednak nie zanudzić, a być z wami szczerym aż do bólu jeżeli chodzi o kalendarium mojego życia. Zapraszam na mój wideo i foto blog.

A jednocześnie zapraszam was do komentowania gdyż będę wiedział że chcecie go czytać.

PrzemosTV

piątek, 1 listopada 2019

Dziś 1 listopada to czas pamięci i zadumy, nie tylko nad zmarłymi ludźmi


piątek, 4 października 2019

Ostatni tatuaż - Dozgonna pamiątka po Angie

W związku ze zbliżającym się 40. tygodniem bez mojej suni Angie, pozwoliłem sobie w dniu  27.02.2019 (8. tydzień po śmierci Angie) roku na zrobienie sobie tatuażu w na prawym wewnętrznym przedramieniu, w kształcie łapki

Ale później zaczynałem żałować że nie dołożyłem sobie daty Jej śmierci, musiałem czekać długie miesiące na szczególną datę, to znaczy na sytuacje kiedy będzie środa 2. dzień miesiąca, oraz na te same astrologiczne ułożenie Księżyca w znaku Strzelca, tak samo jak wypadło 02.01.2019 r., no i w końcu się doczekałem, ten dzień nadszedł, a był nim 02.10.2019 a nawet godzina rozpoczęcia była odpowiednia o 16:05, co w rozumieniu zimowego czasu 15:05.
Dlaczego akurat 02.10.2019 r.? dlatego że

02.01.2019 tak samo była środa
02.01.2019 gdyby zamienić znacznik miesiąca, wychodzi 10
02.01.2019 w takim samym znaku zodiaku przebywał Księżyc, a więc był w Strzelcu
02.01.2019 byłaby to 40. środa Jej życia od początku tego roku
02.01.2019 minęło równe 9. miesięcy od Jej śmierci



I to jest właśnie mój ostatni tatuaż ku pamięci mojej najdroższej suni Angie :*

niedziela, 29 września 2019

TAK BĘDZIE WYGLĄDAŁ PAŹDZIERNIK W PrzemosTV i Przemos Play

W tym miesiącu relacji z moich 39. urodzin transmitowanych na żywo z racji żałoby - nie będzie WSZYSTKIE CZASY DO 26.10.SĄ W CEST, A OD 27.10 SĄ PODANE W CET

poniedziałek, 9 września 2019

Wiersz o (pato)streamerach

Moja Zwierzyńska Małgorzata
To królowa jest Torunia i nie ma bata.
Przemos wciąż o nią walczy
Podczas gdy Jaca na niego wciąż warczy
Szkoda że Przemos w Toruniu nie mieszka bo by co niedziela
Przebywał na Urzędniczej stale na salonach u Daniela
odpalony byłby stream nawet w towarzystwie Pezeta
I wyjaśnialiby my jakiegoś z wykopu peta
Zaprosilibyśmy wtedy Grubą Kachę i Baobaba,
Jego bym podszkolił z gegry, Jej bym dał schaba
Trwożny byłbym w towarzystwie Arsena
by mi nie przywalił bo by była patoscena
Ale gdyby tak nadszedł BMW
To już nie ta waga ni hu hu
Spytałbym się o Małysza
Czy ktoś coś wie, czy ktoś coś słyszał
Aczkolwiek zainteresowałbym się Sonią
I co tydzień pytałbym się czy dbają o Nią
bo długie ma jednak swe pazury
zanim Daniel opuścił wysokie mury
Lepiej wolałbym odwiedzać Urzędniczą w Toruniu, niż hacjendę u Proboszcza.
Co Łódź Fabryczną potrafi oszczać,
Lecz to król jest wiecznego bana
ale to było dobre "Trzęś tą planszą, Ty kulwo jebana
Daleko mam do Rafatusa, jakoś do niego nie czuje bluesa
Do Rafonixa nie zajadę bo mnie wyzwał wtedy,
Niech taki nie będzie ważny, bo w końcu posmakuje biedy
Jak wpierdzieli mu Isamu na gali, to życie mu się może rozwalić
Nic ja nie mam za to do Kruszwila
Dobry chłopak ze Szczecina, kasę daję za zadania co chwila
Fajny głosik ma Mahonek, cienki i piskliwy - jakby mu odcięli ogonek
Teraz coś o Guralu, co chciał mieć u mnie moda, za wyzywanie dziewczynek dostaniesz go jak w Wiśle wyschnie wszystek woda
Uwaga Kuca wchodzi na salony, co Proboszcza chciał złapać w swe szpony, lecz tamten zwiał - uciekł do żony
Na koniec tego korowodu, wchodzi Lepszy Stream - tak bez powodu, by zabawa była lepsza, czasem miodzik na głowę a innym razem okulary swe rozpieprza

poniedziałek, 2 września 2019

Mój wiersz o Angie

"Angie" Moja kochana Angie zmarła 8 miesięcy temu. Dlaczego tak musiało się stać, Panie Boże czemu. Tęskno mi jest i smutno, bo brak mi jest Ciebie. Lecz ten mój smutek tłumi, że lepiej Ci jest gdzie jesteś teraz - czyli w psim niebie. Pozostał jeszcze żal tak silny że aż moje serce nadal krwawi a dusza płacze. Że już nigdy na tym świecie mojej kochanej suni na oczy nie zobaczę. Teraz mam Casey moją radość życia, ze schroniska psina nie za pieniądze Z nabycia. Ona wypełnia mi pustkę po Tobie, a na Twoją pamięć zrobiłem tatuaż z Twoim imieniem sobie. Zachowałem Twój kocyk który służył Ci za posłanie, Mama go chciała wyprać, ale tak się nie stanie Zachowałem Twoje miski w których Cię karmiłem, oraz tę w której Cię poiłem. Zachowałem Twoją smycz i obrożę zakładaną Ci nieraz, jak i wspomnienia spędzonych wspólnie na podwórkowych spacerach. Pamiętam tą ślizgawkę i ile razy na niej zjeżdżałaś i każdy patyk co go łamałaś. Pamiętam każde Boże Narodzenie dzieląc się z Tobą opłatkiem, jak i smaczne dawane kąski Tobie pod stołem ukradkiem. Choć o północy nic mi nie mówiłaś tylko warczałaś i szczekałaś, to Twe intencje mi do zrozumienia na swój sposób mi dawałaś. Sylwestrowe wieczory i wyszczekane o północy Twe życzenia, i to są chwile i momenty niegodne zapomnienia. Lecz jeszcze jedno mi się przypomniało, aż mi teraz normalnie śmiać się zachciało. Gdy roku pewnego w styczniu odpalono "Światełko do Nieba", tak mnie pociągnełaś aż się przewróciłem, a Twoja mina zdawała się mówić, że Tobie oglądać petard kolorowych nie potrzeba" Pamiętam jak odchodziłaś do Psiego Nieba leżąc bezwładnie na moim łóżku, To wszystko pamiętam i nikt tego mi nie zabierze, dlatego chowam to w swoim serduszku. Zachowałem Twoją uprząż gdy nóżki Twe już odmówiły posłuszeństwa, a na defekowanie wszędzie i zawsze miałaś moje pozwoleństwa. Czy to na dworze, czy w domu, każdy rozumiał Twój podeszły wiek, więc nie było takiej potrzeby aby nie mówić nikomu. Twe portrety namalowane u mnie wiszą na ścianie, a że na przeciw łóżka mego, czy to w dzień czy w nocy to zawsze spojrzę sobie na nie. Ale najcenniejszą relikwią po Tobie która mi została, to ta czerwona urna a w niej Twe prochy, stoi sobie na radiu pod portretami, nie przejmując się tym faktem że ją mam bo wykop to motłochy. Smutny to wiersz, gdyż pisany pośmiertnie po Angie, czas leczy rany gdy szybko on pędzi. Lecz tych dwóch ran nie zaleczy, bo ranę ma dusza wciąż pamięta, Każda z Nią spędzona chwila, w treści tego wiersza nie została pominięta. Druga rana mi głęboko w sercu krwawi Dlatego mówię: Niech Pan Bóg sprawi. Niech On ocenia, Kiedy te właśnie chwilę już nie będę w stanie ocalić od zapomnienia. To ja wam odpowiadam kiedy umrę i na tym świecie mnie już nie będzie, To wtedy zapomnicie i ta historia umrze na zawsze i wszędzie.


sobota, 3 sierpnia 2019

Ważyłem się i ważę za..... Dajcie znać w komentarzu #Angie #PrzemosTV #...

TRAGEDIA WE WŁOCŁAWKU -3 LETNI NIKODEM NIE ŻYJE

Ulica Chopina 36 m. 13 we Włocławku, to tu się rozegrał dramat 3-letniego Nikodema, śmiertelnie zakatowanego przez ojczyma który jak mówił "chciał go wychować". 23-letni Paweł K. bo o nim mowa, zamienił życie dziecka w piekło, bijąc je po całym ciele i główce, zmuszając do długotrwałej niewygodnej pozycji poprzez trzymanie rąk w górze, wyzywając i zabraniając oglądania tv oraz jedzenia słodyczy, jednak najgorsze jest to że miotał dzieckiem niczym szmacianą lalką gdzie popadnie, doprowadzając do złamań i urazów zewnętrznych, z każdym dniem było coraz gorzej. Paweł K. stawał się coraz bardziej brutalniejszy. Wtorek 30 lipca był ostatnim dniem życia Nikosia, jego własna matka mu nie pomogła, przypatrując z boku jak jej kochanek pastwi się nad jej synkiem, dopiero kiedy czara przemocy się przelała i Nikodem skonał, wtedy para zdecydowała się wezwać pogotowie, które z kolei stwierdziła zgon dziecka. CO TO ZA MATKA KTÓRA NIE REAGUJE NA KRZYWDĘ DZIECKA?, DLACZEGO MOPR NIE ZROBIŁ ABSOLUTNIE NIC BY POMÓC DZIECKU JESZCZE ZA ŻYCIA? DLACZEGO SĄSIEDZI NIE REAGOWALI NA PŁACZ DZIECKA I JEGO GEHENNĘ ZE STRONY JEGO OJCZYMA, BYĆ MOŻE REAKCJA TYCHŻE, ZAPOBIEGŁA BY TRAGEDII, KTÓREJ MOŻNA BYŁOBY UNIKNĄĆ? NA TE PYTANIA MOŻE KIEDYKOLWIEK POZNAMY ODPOWIEDŹ


czwartek, 11 lipca 2019

poniedziałek, 11 lutego 2019

ANGIE NIE ŻYJE 2000-2019


Angie - Moja suczka która zakończyła swoje życie ostatnim uderzeniem swojego serduszka o godzinie 15:06:27, do ostatnich chwil Jej życia trwałem przy niej płacząc żegnałem Ją. Angie była dla mnie wyjątkową sunią z którą dzieliłem swoje troski i radości dni codziennych, zawsze była grzeczna i czysta tzn. nie załatwiała się w domu. Długo musiała czekać na zaskarbienie miejsca w moim sercu bolesnym po stracie Żabki, a gdy to w końcu się udało, byliśmy nierozłączni przyjaźnią, długą i szczęśliwą, spędzaliśmy razem czas na spacerach i na wspólnej zabawie, opartej na zabawie z patykami i podgryzaniu smyczy, była mi towarzyszem nawet podczas mojej pracy, dbałem o nią aby była zdrowa, chodziłem z nią do lekarza na szczepienia, na pazurki, a nawet gdy dostała udaru słonecznego w lipcu 2011 r. gdzie była schładzana wodą. Gdy nadszedł taki czas na lekarstwa, to zawsze punktualnie je dostawała, jak Jej nóżki w grudniu ub. roku odmówiły posłuszeństwa, ja dzielnie znosiłem na dwór i wnosiłem Ją do domu po 47 stopniach. Do ostatnich chwil poświęcałem swoje dobre serce dla Angie, bo zasługiwała na to, była moim oczkiem w głowie, radością mego życia.
24.12.2018 po zbiórce w Internecie zakupiłem Jej wózek rehabilitacyjny by mogła swobodnie chodzić, ale nie dawała sobie z nim rady, więc zakupiłem specjalną uprząż aby może i na tym mogła się jakoś poruszać, cierpiała wówczas na zanik mięśni, miała 2 tłuszczaki jeden na gardle, a drugi na brzuszku, przyjmowała Cardisure na serduszko które niewymiarowo pukało, TheoVen na duszności w kaszlu oraz Furosemid na dobre opróżnianie się.
31.12.2018 w Sylwestra jak i przez pół grudnia sprawowałem nad nią opiekę paliatywną, w brzuszku miała rozwijający się nowotwór łagodny.
1.01.2019 na dzień przed Jej śmiercią na specjalnie dla Niej utworzonym kanale, transmitowałem koncert który trwał niespełna 4 godziny, po koncercie wyszedłem z nią na dwór około godz. 20:00
2.01.2019 o godz. 12:00 wyniosłem Ją własnoręcznie po raz ostatni na dwór, obchodząc swój blok, sąsiadujący z nim oraz podwórko.
2.01.2019 o godz. 14:29 zjadła swój ostatni posiłek w swoim życiu w postaci poćwiartowanych kawałeczków mięsa z kotlecika mielonego z sosikiem własnoręcznię Ją dokarmiając.
2.01.2019 o godzinie 14:49:09 zadzwonił do mnie Pan Konrad Dawidowicz, Jej prowadzący leczenie, lekarz pierwszego kontaktu, ponieważ chciałem aby Angie zakończyła swoje życie w swoim domu.
2.01.2019 o godz. 15:03
 lekarz podaje Jej zastrzyk, lecz był to taki zastrzyk w którym była w stanie znieczulenia nawiasem mówiąc w błogostanie.
2.01.2019 o godzinie 15:05:53 Pan Konrad podaje Jej zastrzyk który powoli wygasza organy, wyłącza mózg i zatrzymuje serce.
2.01.2019 o godzinie 15:06:27 lekarz stwierdza zgon. ANGIE UMARŁA PRZEŻYWSZY 18 LAT.
Po usłyszeniu stwierdzenia zgonu, zaczął się deszcz moich łez, między którymi przewijały się smutne utwory Ryszarda Rynkowskiego, Tadeusza Woźniaka, Dżemu a nawet marszu żałobnego Fryderyka Chopina, a ja nieustająco przy Jej ciałku płacząc.
2.01.2019 o godzinie 15:50 przyjechał pracownik z firmy zajmującej się kremacją zwierząt domowych w Poznaniu po ciało Angie do chłodni.
3.01.2019 o godz. 19:00 już byłem w Poznaniu, tamże przenocowałem.
4.01.2019 pojechałem na Wolę aby obejrzeć miejsce budynek gdzie leżało ciało Angie, około godz. 17:00 pojechałem do kolegi na kolejne noclegi i tak do dnia kremacji.
6.01.2019 o 5:05 wyjechałem do Piły i czekałem na transport do krematorium. Po zwiedzeniu cmentarza i schroniska na Leszkowie, nadszedł czas ostatecznego pożegnania z ciałem Angie, które trwało 20 minut.
6.01.2019 o godz. 10:35 Ciało Angie zostało na specjalnym wózku wwiezione do krematorium, a następnie włożone do pieca. Następnie pracownik zamyka wieko pieca i rozgrzewa go do temperatury 800°C a sam proces kremacyjny trwa 115 minut, a ja przez cały czas patrzyłem na piec w tzw. pokoju pożegnań, pracownik również spoglądał co jakiś czas przez specjalny wizjer na postęp spalania.
06.01.2019 o godz. 13:15 po zakończonym procesie spalania spopielone ciało Angie lecz nie do końca, zostaje przesypane do brytfanny oraz poddane jeszcze zmieleniu na mniejsze granulki i proch, dopiero wtedy pracownik krematorium, we wczesnie wybranej przeze czerwonej metalowej urnie, przesypuje prochy Angie, pieczętując tę urnę silikonem oraz kluczami imbusowymi wzmocniwszy.
6.01.2019 o godz. 16:17 wyjechałem z Piły już z urną z prochami Angie w stronę Włocławka.
I tak aż po dziś dzień Angie w stanie sproszonym, znów jest u nas w domu, a Ona bawi się z innym pieskami za Tęczowym Mostem

https://youtu.be/OnKdK7QL2mw

https://youtu.be/aXyBlGqTEjo

Masowałem Jej brzuszek, podtrzymywałem  grzbiet do sikania lub kupki, poiłem Ją  i karmiłem własnoręcznie przekładałem z boku na bok aby odleżyn nie miała, kupowałem Jej lekarstwa, zastrzyki, wcześniej chodziłem z Nią na kontrolę do weterynarza, wstawałem do niej na każdy Jej pisk. Zbierałem dla Niej na wózek na zrzutka.pl ale będąc w nim chodziła do tyłu, tak samo jak i uprząż - to samo, nieraz mnie ugryzła jak podawałem Jej lekarstwo przeciwbólowo-nasenne, nasikała, zwróciła lub zrobiła kupkę to wytarłem po Niej i chwaliłem że mogła sobie ulżyć a teraz kiedy Ją godnie pożegnałem, jednakowoż mam Ją przy sobie w pokoju w którym spała. Jedni pomyślą że zwariowałem, że powinienem oddać ciało do utylizacji, ale sporo się na czytałem o nieludzkim procesie utylizacji, że powinienem zakopać, ale ból wtedy byłby jeszcze silniejszy że leży w obcej ziemi daleko od domu, a los tej ziemi w przyszłości jest mi nie znany. Dlatego postanowiłem że sunię skremuję będąc przy tym procesie od samiuśkiego początku aż do jego końca, wiem że wydam nie małe na to pieniądze, ale przynajmniej będe wiedział iż zrobiłem wszystko by Jej ciało ani nie zostało sprofanowane przez bezduszną utylizację, ani nie zostało rozkopane przez dzikie zwierzęta (las), przez działalność człowieka poprzez przyszłe plany zagospodarowania przestrzennego i związane z nimi inwestycje, które by naruszało Jej  wieczny spokój (wieś) przez przypadkowych świadków którzy mogliby donieść o nielegalnym grzebowisku Jej ciała, a przez to narazić się na mandat równowarty tyle co wydam na Jej kremację, ale wtedy nie miałbym ani ciała ani pieniędzy, a pozostawienie urny z Jej prochami w domu to najlepsze rozwiązanie aby tym wyjściem przypieczętować naszą miłość, wierność i oddanie którymi Ją darzyłem przez całe Jej życie, aczkolwiek nie wydaje mi się, by Jej stan materii z ciała stałego na proch hermetycznie w urnie zamknięty stanowił bezpośrednie zagrożenie epidemiologiczne dla ludzi i zwierząt, bo również o tym sporo w Internecie i nic nie ma